Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 2 days ago
#dailymotion #youtube #facebook #twitter #twitch #motiongraphics #deezer #tv #dlive #instagram #stream #motion #twitchstreamer #fightingmentalillness #twitchclips #twitchretweet #twitchaffiliate #twitchshare #ant #scribaland #tiktok #grecja #spotify #gelio #gry #vimeo #google #motionmate #youtuber #greekquotes
Transcript
00:00:00Północ południe
00:00:30Północ południe
00:01:00Północ południe
00:01:30Północ południe
00:02:00Północ południe
00:02:10Muzyka
00:02:11Zdjęcia
00:02:21Scenariusz
00:02:33Reżyseria
00:02:36Plantacja Montroyal, rok 1848
00:02:57Ojciec wrócił?
00:03:04Jest w środku
00:03:09George, słuchaj
00:03:13Ciąż nie rozumiesz
00:03:15I nie chcę
00:03:16Wolę twoją przyjaźń
00:03:20Priam należy do ojca
00:03:22Tego właśnie nie rozumiem
00:03:26Wyjeżdżam jutro rano
00:03:40Odprowadzę cię na pociąg
00:03:44Dzień dobry
00:03:50Dzień dobry
00:03:52Dzień dobry
00:03:54To sygnał, żeby się zatrzymał
00:04:17To ten?
00:04:23To ten?
00:04:24To ten?
00:04:25Towarowy do Charlestonu
00:04:26Kursuje co drugi dzień
00:04:27Osobowy będzie za 20 minut
00:04:31Dzień dobry
00:04:39Dzień dobry
00:04:41Dzień dobry
00:04:46Kryam, stój.
00:05:16Ory, nie.
00:05:25To nie twoja sprawa.
00:05:28Panie Ory, zmiłuj się.
00:05:32Jeśli oni go złapią, wiesz, co z nim zrobią?
00:05:36To go puść.
00:05:42Należy do mojego ojca. Proszę.
00:05:45Ze względu na mnie.
00:05:51Tak nie można. Żądasz rewanżu, tak.
00:06:03Dobrze, Pryam. Uciekaj.
00:06:08Zanim się rozmyślę.
00:06:15Życie za życie. Uratowałeś mnie.
00:06:31I jeśli chcesz, będę twoim drużbą.
00:06:33Ale zrozum, że my żyjemy tu inaczej.
00:06:40Nie każ mi więcej sprzeciwiać się naszym zwyczajom.
00:06:43Lichai Station, Pensylwania. Trzy tygodnie później.
00:06:56Ja, Konstancja, biorę ciebie, George'a, za męża.
00:07:09I ślubuję trwać przy tobie.
00:07:11Na dobre i złe.
00:07:18W bogactwie i w biedzie.
00:07:21W chorobie i w zdrowiu.
00:07:27Póki nas śmierć nie rozłączy.
00:07:30Muszę być świadkiem katolickiego ślubu.
00:07:39Co za wstyd.
00:07:40Przestań.
00:07:41Dobrze, że przynajmniej tego nie rozgłaszali.
00:07:44Ale i tak, kto by przyszedł.
00:07:46Cicho, bo nie.
00:07:47Macie obrączki?
00:08:12Na mocy władzy nadany mi przez Kościół
00:08:16i Stan, Pensylwania.
00:08:19Ogłaszam was mężem i żoną.
00:08:25Możecie się pocałować.
00:08:46Długo to jeszcze potrwa?
00:09:05Nie co dzień twój brat się żeni.
00:09:09Chciałbym być gdzie indziej.
00:09:10Na przykład gdzie?
00:09:16Przyjmą mnie do West Point?
00:09:21A chciałbyś?
00:09:24Zazdrościłem wam, gdy walczyliście w Meksyku.
00:09:27Nie było lekko, omalnie straciłem nogi.
00:09:29I tak chcę iść do wojska.
00:09:38Może kiedyś pójdziesz.
00:09:46Kochanie, gdyby William żył, z dumą przyjąłby Cię dziś do rodziny.
00:09:51O, dziękuję.
00:09:56Wszyscy są tecy dobrzy.
00:10:00Bo Cię kochamy.
00:10:05Mam wam coś do powiedzenia.
00:10:10Tobie i Izabel także.
00:10:14Jesteś bardzo tajemnicza.
00:10:15Od dawna mam ten zamiar.
00:10:19Chodźcie.
00:10:40Panna Hazard.
00:10:43Pan Main.
00:10:45Konstancja jest urocza.
00:10:48Tak.
00:10:54Potrafi pan to docenić?
00:10:57Owszem tak.
00:10:58A czy kobiecy umysł też pan podziwia?
00:11:02Bo słyszałam, że południowcy tego nie cenią.
00:11:08Nie odpowiadam za innych,
00:11:11ale ja podziwiam kobiety.
00:11:13Z przekonaniami włącznie jest.
00:11:16Prawdy?
00:11:21Może przedstawię panu moje.
00:11:34Nareszcie wszyscy razem.
00:11:36A skoro George wrócił, ożenił się i ustatkował.
00:11:44Czas na zmiany w zarządzaniu fabryką.
00:11:50Zmiany?
00:11:53Uznałam, że Stanley i George powinni dzielić odpowiedzialność.
00:11:57Co?
00:11:58Myślałem, że jako najstarszy ja poprowadzę zakłady.
00:12:06Będziesz zarządzał finansami,
00:12:09ale George uzyska równy głos w innych sprawach.
00:12:13Zasługuję na to i tak będzie sprawiedliwie.
00:12:19Wobec was obu.
00:12:23Oczywiście.
00:12:24Tak się cieszę.
00:12:28A teraz wracajmy do gości.
00:12:30Co pani robiła przez te lata?
00:12:45Udzielałam się w lidze przeciwko niewolnictwu.
00:12:49Za tydzień będę przemawiać w Filadelfii.
00:12:55Podobno pan tam będzie.
00:12:56Tak.
00:12:57W drodze na południe.
00:13:01Rzeczywiście.
00:13:04A skoro tak pan ceni przekonania kobiet,
00:13:08może wysłucha pan choć jednej z nas.
00:13:13Wstęp wolny.
00:13:15Serdecznie zapraszam.
00:13:19Może mi pani wierzyć,
00:13:22że odkąd znam pani brata,
00:13:23ciekawi mnie wasz punkt widzenia.
00:13:27Chętnie posłucham pani przemowy.
00:13:32Ory, tu pan jest.
00:13:35Mam...
00:13:36Mamy dla pana propozycję.
00:13:41Zapraszamy pana z rodziną do Belweder
00:13:44na całe następne lata.
00:13:47Nasze jezioro jest wtedy piękne.
00:13:50W imieniu wszystkich mainów
00:13:54przyjmuję zaproszenie.
00:13:59Trzeba wezwać budowniczych
00:14:01i wznieść baraki dla niewolników.
00:14:03Przepraszam, mamo.
00:14:11Wiadomo, że Virgilię najlepiej zignorować.
00:14:16To najlepszy moment,
00:14:18by drużba wzniósł swój toast.
00:14:21Z przyjemnością.
00:14:23Konwencja Abolicjonistów.
00:14:45Filadelfia.
00:14:45Nasz pociąg wyzwolenia
00:14:57przez kraj dum nie jedzie,
00:14:59by o wolności
00:15:00wszystkim ludziom opowiedzieć.
00:15:02To pan Sam Green z Pensylwanii
00:15:18i nasza gwiazda Gerrit Smith.
00:15:21George Hazard, moja żona Konstancja
00:15:22i pan Ory Mayer.
00:15:23Miu.
00:15:24Pan Hazard?
00:15:26Z Hazard Iron?
00:15:27Jest pan krewnym panny Virgilii?
00:15:29To moja siostra.
00:15:31A jak widzę, panowie ją znają.
00:15:32Dla niej tu jesteśmy.
00:15:36Musi pan być z niej dumny.
00:15:37Dumny?
00:15:40Oczywiście.
00:15:42Wiele robi dla sprawy.
00:15:45Ma niespożyte siły,
00:15:46nie mówiąc o wielkiej urodzie.
00:15:48Gdyby umiała ująć w słowa
00:15:51pasję, jaką nosi w sercu,
00:15:53dni niewolnictwa byłyby policzone.
00:16:01Panie i panowie, dobry wieczór.
00:16:08Mam zaszczyt przedstawić kogoś,
00:16:12czyje przeżycia i cierpienia
00:16:13to symbol zła diabelskiego systemu,
00:16:16którym głęboko pogardzamy.
00:16:18Dzięki Bogu jest dziś wolny,
00:16:28ale przeżył iście piekielne męki
00:16:31i okruczyństwo zadane rękami
00:16:33ludzkich potworów.
00:16:36Oto pan Frederick Douglass.
00:16:38Dziękuję, przyjaciele.
00:16:59Cieszę się, że tu jestem
00:17:00i mogę wesprzeć tych,
00:17:02z którymi pracuję
00:17:03na rzecz rychłego uwolnienia od jarzma
00:17:06moich obratęców.
00:17:08Niewolnictwo musi być zniesione,
00:17:25a to osiągniemy tylko
00:17:26dzięki prawodawstwu.
00:17:29Nie mówię o głosowaniach.
00:17:34Nawet miliony deklaracji
00:17:36nie zaradzą złu,
00:17:37zakorzenionemu w sercu narodu.
00:17:43Tylko prawda Boża i miłość
00:17:45mogą oczyścić ziemię.
00:17:53Proszę,
00:17:55błagam
00:17:56o przyjrzenie się
00:17:59handlowi niewolnikami,
00:18:01wspieranemu przez rząd i religię.
00:18:03Zobaczycie ludzi
00:18:10pędzonych na targ jak świnie.
00:18:13Jest ich tylu,
00:18:15że tłoczne od nich na drogach.
00:18:18Ich poganiacze noszą strzelby,
00:18:20baty i noże.
00:18:23Wyobraźcie sobie
00:18:23trzynastoletnią dziewczynkę,
00:18:25płaczącą na myśl o matce,
00:18:27której ją wytartą.
00:18:33Zobaczcie mężczyzn
00:18:35ocenianych jak konie
00:18:36i kobiety
00:18:38siłą obnażane
00:18:39przed oczami kupców.
00:18:40usłyszcie łkanie
00:18:46rodzin rozdzielanych
00:18:47na zawsze.
00:18:54Powiedzcie,
00:18:55gdzie na Bożym świecie
00:18:58ujrzycie widok
00:18:59równie okrybny
00:19:00i strząsający?
00:19:01Mam przyjemność
00:19:23przedstawić
00:19:24niestrudzoną działaczkę ruchu,
00:19:26która bez lęku
00:19:27podjęła Boże dzieło.
00:19:28Oto Panna
00:19:34Virgilia Hazard.
00:19:55Przyjaciele.
00:19:58Jest w tym systemie
00:20:01aspekt
00:20:01tak nieopisanie wstrętny,
00:20:04że nawet my
00:20:05brzydzimy się
00:20:06o tym mówić.
00:20:08Przyznaję, że i mnie
00:20:09ogarnia wzburzenie
00:20:10na równi ze wstydem.
00:20:13Jestem przyzwoitą chrześcianką
00:20:15i mówię do podobnych
00:20:17w sobie
00:20:17o tak strasznym,
00:20:19bezecnym
00:20:19i okrutnym grzechu.
00:20:20Tak zbyt,
00:20:21tak zbyt
00:20:23i degeneracyjny.
00:20:24Gospodarka południa
00:20:29jest zależna
00:20:31od darmowej siły roboczej.
00:20:35Skąd się biorą
00:20:37nowi niewolnicy,
00:20:39gdy starych i chorych
00:20:40zabija praca nad siły
00:20:41i bicie?
00:20:44Są owocem systemu.
00:20:47Bo plantacje
00:20:49wydają też
00:20:50i ludzki plon.
00:20:57Plantacje południa
00:21:01to nic innego
00:21:02jak hodowle
00:21:03czarnych robotników.
00:21:05To obraza
00:21:06dla uszu każdej kobiety.
00:21:10To domy publiczne
00:21:12utrzymywane
00:21:13przez degeneratów.
00:21:14Gdzie wyładowują
00:21:21zwierzęce żądze
00:21:22na ciałach
00:21:23bezbronnych
00:21:24zniewolonych
00:21:25kobiet
00:21:25i dzieci.
00:21:31Zbrodnie tych satyrów
00:21:33bołają o pomstę do nieba.
00:21:36Każdy uczciwy człowiek
00:21:37zakrzyknie z oburzeniem
00:21:38nie.
00:21:40Nie!
00:21:42Nie!
00:21:43Nie!
00:21:44Nie!
00:21:45Nie!
00:21:45Nie!
00:21:45Nie!
00:21:46Nie!
00:21:46Nie!
00:21:47Nie!
00:21:47Nie!
00:21:47Nie!
00:21:48Nie!
00:21:48Nie!
00:21:48Nie!
00:21:49Nie!
00:21:49Nie!
00:21:49Nie!
00:21:50Nie!
00:21:50Nie!
00:21:50Nie!
00:21:51Nie!
00:21:51Nie!
00:21:51Nie!
00:21:52Nie!
00:21:52Nie!
00:21:53Nie!
00:21:53Nie!
00:21:54Nie!
00:21:55Nie!
00:21:55Nie!
00:21:56Nie!
00:21:56Ory, my tak nie myślimy.
00:22:00Wy nie, ale oni wszyscy tak.
00:22:02Nie może pan wyjść, jeszcze nie skończyłem.
00:22:06Spieszę się na pociąg.
00:22:09Jadę do południowej Karoliny
00:22:10hodować niewolników.
00:22:12Nie!
00:22:12Nie!
00:22:13Nie!
00:22:14Nie!
00:22:14Nie!
00:22:15Nie!
00:22:16Nie!
00:22:16Nie!
00:22:17Nie!
00:22:17Nie!
00:22:25Panno Hazard?
00:22:26Była pani wspaniała, nad podziw.
00:22:33Dziękuję pani Green, powiedziałam co czuję.
00:22:36i wykrzyczała pani to, o czym baliśmy się mówić.
00:22:42Pani zaangażowanie i sposób mówienia głęboko mnie poruszyły.
00:22:48Jestem zaszczycona.
00:22:49Jestem zaszczycona.
00:22:51To zaszczyt dla nas.
00:22:53Zjemy razem kolację?
00:22:59Pomówimy o moich wrażeniach.
00:23:01Pozwoliłem sobie zarezerwować.
00:23:04Jestem wdzięczna za uznanie, ale wiem, że jest pan żonatym.
00:23:08Moje małżeństwo nie przeszkadza sprawie.
00:23:16Oczywiście, pani Green.
00:23:18Ale według ojców założycieli walka wymaga odpowiedzialności.
00:23:23Może innym razem.
00:23:26Gdy będzie pan wolny.
00:23:28Madeline?
00:23:56Madeline?
00:23:58Odpowiadaj, gdy wołam.
00:24:11Zasnęłam i nie słyszałam.
00:24:14Ale jęki nie wolnic, słyszysz.
00:24:21Wiem o twojej ostatniej misji.
00:24:23Chciałam jej tylko pomóc.
00:24:28Masz już nawet przydomek.
00:24:31Miłosierna Madeline.
00:24:33Anioł ciężarnych niewolnic.
00:24:37Proszę.
00:24:40Moja żona to nie murzyńska akuszenka.
00:24:43Wolałbyś stracić to dziecko?
00:24:48Tak ci zależy na dzieciach?
00:24:49Wiedź, że mnie też.
00:24:54Na moich.
00:24:56Których mi nie dajesz.
00:25:00Chcę syna.
00:25:05Z mojej krwi.
00:25:10Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię.
00:25:12Póki nie dasz mi syna, trzymaj się z dala od czarnych.
00:25:20Uważaj.
00:25:22Mam cię na oku.
00:25:30Pamiętaj.
00:25:30PONPORTE
00:25:50PONPONPOWAR
00:25:51Zdjęcia i montaż
00:26:21Byłem tu setki razy z nadzieją, że przyjdziesz.
00:26:28Nie mogłam znieść rozłąki.
00:26:33Codziennie o tobie myślę.
00:26:52Zostaw Justina. Ucieknijmy.
00:26:56Nie możemy.
00:26:59On nas nie zatrzyma.
00:27:03Ścigałby nas jak niewolników. Prawo byłoby przeciwko nam.
00:27:07Nie dbam o to. Rozwiedź się z nim.
00:27:10Nie.
00:27:14Jeśli o tym wspomnę, mógłby...
00:27:23Ale w sercu...
00:27:27Jestem twoją żoną.
00:27:30Na zawsze.
00:27:33Zdjęcia i montaż
00:27:35Zdjęcia i montaż
00:27:36Zdjęcia i montaż
00:28:06KONIEC
00:28:36KONIEC
00:29:06KONIEC
00:29:36KONIEC
00:29:40KONIEC
00:29:42KONIEC
00:29:44KONIEC
00:29:46KONIEC
00:29:48KONIEC
00:29:50KONIEC
00:29:52KONIEC
00:29:54KONIEC
00:29:56KONIEC
00:29:58KONIEC
00:30:00KONIEC
00:30:02KONIEC
00:30:04Wynieście rannych i urządźcie punkt opatrunkowy.
00:30:29Tam umierają ludzie. Wyniesiemy ich.
00:30:32Proszę tam nie iść. To piekło.
00:30:47Na pomoc. Tutaj.
00:30:48To piekło.
00:30:50To piekło.
00:30:53Nic panu nie jest?
00:31:20Jedź po doktora, albo trzech, jak najprędzej.
00:31:23Wysłałem Augusta, ale też pojadę.
00:31:26Nic panu nie jest?
00:31:28Dlaczego kocioł wybuchł?
00:31:30Przez ciśnienie.
00:31:33Kazałem zamontować opaski wzmacniających.
00:31:36Tak, ale pan Stanley zabronił.
00:31:48Zmieniłeś moją decyzję.
00:31:49Nie stać nas na to.
00:31:51A na zabijanie robotników nas stać?
00:31:59Odpowiadamy za ich rodziny.
00:32:02Teraz bez mężów i ojców.
00:32:04Każe natychmiast zamontować opaski.
00:32:12Nie masz takiego prawa.
00:32:14Nie mam?
00:32:15Pojezdanie jest ważniejsze tylko w finansach.
00:32:19Wzmocnimy kotły i wypłacimy pięć tysięcy odszkodowania, choć to mizerna rekompensata za życie tych ludzi.
00:32:25Oszalałeś?
00:32:28Nie oszalałem.
00:32:30Tak się godzi i zrobisz to.
00:32:33Podpisz czeki albo przyjdę z setką ludzi, którzy cię zmuszą.
00:32:36Byłam w fabryce.
00:32:48Widziałam potworne rzeczy, wiem.
00:32:52Ten system się nie sprawdza.
00:32:54Znieśmy podział władzy.
00:32:56Masz rację i chcę o tym mówić.
00:33:00Po śmierci ojca poznałam fabrykę.
00:33:04Nie, żebym chciała, ale czułam się odpowiedzialna za firmę.
00:33:10Mam wrażenie, że wątpisz w moje kwalifikacje.
00:33:15Przykro mi, że tak myślisz.
00:33:16Mamo,
00:33:19dając ci kontrolę nad finansami, pozwoliłam, byś przeszkadzał George'owi w modernizacji.
00:33:26Nie przechodzisz z węgla drzewnego na kamienny, choć jest lepszy.
00:33:33Nie kupujesz nowych maszyn, nie remontujesz starych.
00:33:38A teraz ten wybuch.
00:33:42To nie moja wina.
00:33:46Trzeba coś zmienić.
00:33:53Oddamy finanse George'owi i zobaczymy, co to da.
00:33:57Nie zabieraj mi wszystkiego.
00:34:00W innych sprawach masz równy głos.
00:34:04Podjęłam decyzję i nie zmienię jej.
00:34:16Nie rozumiem, czemu się nie sprzeciwiłeś.
00:34:20Po co już postanowiła?
00:34:24Mogłeś spróbować.
00:34:26A teraz twój brat jest górą.
00:34:30Jesteśmy równi.
00:34:32Tak, równi.
00:34:33Tylko, że to George rządzi pieniędzmi, więc ma władzę.
00:34:40Co robić?
00:34:45Tylko patrzeć i czekać, aż wszystko odbierzemy.
00:34:49To potrwa lata.
00:34:57Tak, bo dziś nie byłeś twardy.
00:35:06Ale to nie koniec.
00:35:07Odzyskamy to, co zabrał nam twój brat i ta irlandzka szmata.
00:35:17Jeszcze pożałują.
00:35:19I to gorzko.
00:35:21Pięć lat później.
00:35:35Stojąc nad trumną Tilleta, wspomnijmy słowa Pana.
00:35:39W domu ojca mego jest mieszkań wiele.
00:35:44Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.
00:35:46Idę przygotować wam miejsce.
00:35:48Na Tilleta Mayna czeka tam miejsce specjalne.
00:35:54Niech jego bliscy nie rozpaczają.
00:35:56Niech córki Brett i Ashton i wszyscy zachowają go w sercach.
00:36:01I radują się, że ten wspaniały człowiek, ojczyc i mąż,
00:36:07jest teraz u boku Pana.
00:36:10I zostanie tam na wieki wieków.
00:36:12Amen.
00:36:18Niech córki.
00:36:33Niech córk Banga.
00:36:34Zdjęcia i montaż
00:37:04Zdjęcia i montaż
00:37:34Zdjęcia i montaż
00:38:04Połóż się
00:38:09Za chwilę
00:38:12Chciałby, żebyś dbała o siebie
00:38:17Nie wierzę, że odszedł
00:38:24Bardzo Cię kochał
00:38:33Wiem
00:38:34Tylko nie umiał tego okazać
00:38:46Będzie mi go brakowało
00:38:58Zależy im na Panu
00:39:16Wcale nie
00:39:17Traktują mnie jak obcego
00:39:20Gdyby nie nazwisko, to by mnie tu nie było
00:39:24Wiem, że jestem obcy
00:39:29Ale krew to krew
00:39:31Niech to szanują
00:39:34Kuzyn to kuzyn, choć ubogi
00:39:39Dali Panu dom
00:39:43Dom?
00:39:46Ciotka ma mnie za dziecko
00:39:49A Ori jest jak król
00:39:53Za takiego się uważa
00:39:54Nie dostrzega mnie
00:40:02Nie znaczę więcej niż Ty
00:40:07Jakbym był ich niewolnikiem
00:40:09I to się Panu nie podoba
00:40:11Nie
00:40:19Nie
00:40:20Tylko Ty mnie tu rozumiesz
00:40:27Doskonale
00:40:29Całe życie byłam niewolnicą
00:40:34I wcale się z tym nie godzę
00:40:39Żałuję, że tak jest
00:40:54Proszę wracać
00:40:55Już późno
00:40:59Już późno
00:41:25Witam Panie Ori
00:41:30Wcześniej Pan wstał
00:41:34Lepiej szybko załatwiać przykre sprawy
00:41:37Ach tak
00:41:39Zwalniam Pana z posady
00:41:43Dostanie Pan miesięczne wynagrodzenie i konia
00:41:47Dlaczego?
00:41:50Nie lubię Pana ani Pańskich metod
00:41:52Doprawdy?
00:41:55Starałem się jak umiałem
00:41:56Ojciec się nie skarżył
00:41:59Ale odszedł
00:42:01I teraz ja tu rządzę
00:42:03Traktując mnie jak śmiecia?
00:42:06Gniew tu nie pomoże
00:42:07Nie
00:42:09Gadanie nie zastąpi pracy
00:42:13Ale powiem jedno
00:42:14Pożałuję Pan kiedyś, że mnie wyrzucił
00:42:18Zobaczę Pan
00:42:21Wątpię
00:42:24Żegnam
00:42:26Zobaczę Pan
00:42:31Wynocha stąd
00:42:33Dzień dobry.
00:43:03Kogo widzę? Bandę opojów.
00:43:07Teraz przybyło jeszcze trzech.
00:43:09Ale naszą forsę bierzesz.
00:43:12Trzy duże Barbadosy.
00:43:22Nie uwolnię się od tego plemienia.
00:43:28Co powiedziałeś?
00:43:30Trzymaj swój mejnowski nos w kuflu.
00:43:33Obrażasz moich krewnych?
00:43:39Krewnych?
00:43:41Tak ich nazywasz?
00:43:44Bo oni ciebie nie.
00:43:46Ja też nie przepadam za państwem z Montroyal, ale gadałem o tobie z niewolnikami i powiem, że cię broniłem.
00:43:57Mówią, że nie zasługujesz, by spać ze świniami.
00:44:01A ja myślę, że tak.
00:44:05to wieje sobie.
00:44:07Nie zgadzalam.
00:44:12Nie zap soulijesz.
00:44:13Nie zapragam.
00:44:14Nie zaproponasz.
00:44:15Nie zapraszajmy.
00:44:16Nie zapraszajmy.
00:44:17Nie zapraszajmy.
00:44:18KONIEC!
00:44:48KONIEC!
00:45:18KONIEC!
00:45:19Dosyć.
00:45:26Jazda stąd.
00:45:28Dobrze wam radzę.
00:45:30Przyślę komórnika po zapłatę za szkodę.
00:45:35Charles, bijesz się w gospodzie jak prostak?
00:45:42Co z tego?
00:45:45Gdzie twoja duma?
00:45:46To Jones się na niego rzucił.
00:45:51Dżentelmen nie zniżyłby się do bitki z kimś takim.
00:46:01Hańbisz rodzinę.
00:46:04Nie jesteś moim ojcem.
00:46:06Wszyscy macie mnie w nosie.
00:46:08Nie będę cię słuchał.
00:46:16KONIEC!
00:46:21KONIEC!
00:46:22KONIEC!
00:46:23KONIEC!
00:46:26KONIEC!
00:46:29KONIEC!
00:46:30KONIEC
00:47:00Zrób wdech.
00:47:11Mocnie się już nie da.
00:47:14Co ty o tym wiesz?
00:47:16Jesteś dzieckiem.
00:47:18Ty i w gorsecie wyglądasz jak deska.
00:47:22Ciągnij.
00:47:26Zawsze mi dokuczasz.
00:47:28Bo to prawda.
00:47:32Ale dzieci są słodkie.
00:47:34Mają gładką skórę i śliczne rumieńce.
00:47:39Jako stara panna też będziesz jak dziecko.
00:47:54Kuzn Charles wrócił.
00:47:55Znów łaził gdzieś w nocy.
00:47:58Podoba ci się?
00:48:01Chcę tylko, żeby biedny sierota czuł się jak w domu.
00:48:07Raz byłam dla niego miła i wiesz, co śmiał powiedzieć?
00:48:11Co?
00:48:14Miarkuj się, kuzynko, już ja cię znam.
00:48:19Ale i tak długo nie pożyję.
00:48:21Dan, co ty pleciesz?
00:48:24A gdzie był całą noc?
00:48:27U Sue Marie Smith.
00:48:30Jest zaręczona z Whitney'em.
00:48:34No właśnie.
00:48:36I Whitney zabije Charlesa.
00:48:38Chodź powinien ją.
00:48:43Podobno często gubi majtki.
00:48:49Ty oczywiście nie wiesz, co to znaczy.
00:48:51O co chodzi, panie Hantun?
00:48:59Chcę pana prosić o łaskę.
00:49:02Czy mogę starać się o pańską córkę?
00:49:06Córkę?
00:49:09Nie, przejęzyczyłem się.
00:49:13O siostrę, panne Ashton.
00:49:17Czy pan wie, co robi?
00:49:20Miłość mi podpowie.
00:49:22Wielbię ziemię, po której stąpa.
00:49:30Wyrażam się niestosownie?
00:49:35To zależy od punktu widzenia.
00:49:40Mam talię jak osa.
00:49:45Kiedy ogłosicie twoje zaręczyny z Hantunem?
00:49:48Co ci przyszło do głowy?
00:49:50Więc po co przyjechał prosić o Riego o zgodę na zaloty?
00:49:56Gdybyś nie chciała, to on tego chce.
00:50:01Mam iść za starca?
00:50:05Przekroczył dwudziestkę.
00:50:08Jest wstrętny.
00:50:14Nie śmiej się.
00:50:17Nie znoszę tej gęby i małych oczek.
00:50:20I tych oślizgłych pocałunków.
00:50:26Jak to?
00:50:28Pozwoliłaś mu się całować?
00:50:31Niech posmakuje miodu na osłodę.
00:50:35Jak możesz, jeśli go nie lubisz?
00:50:38A co to ma do rzeczy?
00:50:41Wszyscy mówią, że zrobi karierę.
00:50:46Dobrze mieć ważnych konkurentów.
00:50:53Nigdy nie mówisz poważnie.
00:50:55Ależ mówię.
00:50:59Może nawet za niego wyjdę.
00:51:00Jeśli coś na tym zyskam.
00:51:11Krótko mówiąc, uważam, że jestem godny, by ofiarować się jako kandydat do ręki pańskiej szostry.
00:51:16Ofiarować się trafne ujęcie.
00:51:22Czy pan mną pogardza?
00:51:25Ależ skąd?
00:51:27Mam nadzieję.
00:51:31Jestem najmłodszym prokuratorem w stanie.
00:51:33Znawcą praw i stronnikiem szacownego Johna Calhuna.
00:51:41Zamierzam zająć się polityką, by kontynuować jego dzieło.
00:51:47Niektórzy uważają, że mam duże szanse.
00:51:53Ori, musimy pomówić.
00:51:57Przepraszam.
00:51:58Nie jestem tu więc niemile widziany.
00:52:01Przeciwnie.
00:52:06I życzę szczęścia, przyda się panu.
00:52:09Dziękuję.
00:52:10Sam wyjdę.
00:52:19Tym razem Charles ma poważne kłopoty.
00:52:21Chodźmy.
00:52:31Słucham pana.
00:52:49Nazywam się Smith Dawkins.
00:52:52Jestem krewnym Whitney'a Smitha,
00:52:56który zastał wczoraj Charles'a Mayna ze swą narzeczoną.
00:53:04Panną Sue Marie Smith.
00:53:08Doszło do sprzeczki, a pan Mayne uderzył pana Smitha.
00:53:11Pan Smith żąda satysfakcji.
00:53:22Przybyłem ustalić warunki.
00:53:24Czy będzie pan sekundantem, pana Mayna?
00:53:33Nie.
00:53:36Jest za młody, a pojedynki są zakazane.
00:53:40Ale obraża jak człowiek dorosły.
00:53:43I jak pan wie, pojedynki są powszechne,
00:53:50mimo prawnych zakazów.
00:53:54Gdzie znajdę sekundanta pana Mayna albo jego samego?
00:54:02Niestety nie wiem, gdzie jest.
00:54:06Zamierza pan ciągnąć tę farsę?
00:54:08Pan Whitney Smith nie uważa, że to farsa, ani jego bliscy.
00:54:14Dobrze.
00:54:15Będę sekundantem.
00:54:17Zapewniamy dyskrecję i żadnych świadków prócz krewnych.
00:54:20W przypadku Smithów zjawią się ich setki.
00:54:25Ograniczymy się do dwunastu i wymagamy tego samego.
00:54:30Miejsce pola na sześciu dębów.
00:54:32Czas?
00:54:33Wtorek o wschodzie słońca.
00:54:36Broń.
00:54:38Tradycyjne pistolety.
00:54:43Zakładam, że warunki są do przyjęcia.
00:54:46Ani trochę.
00:54:51Ale niech będzie.
00:54:53Do widzenia.
00:55:03Przerwałeś ten obłęd?
00:55:05Gdzie jest ten wariat?
00:55:08Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć.
00:55:28I nie żyjesz.
00:55:37Wystarczy poćwiczyć.
00:55:39I wiedzieć, co ćwiczyć.
00:55:41Był Smith Dawkins.
00:55:42Masz czas do wtorku rano.
00:55:45Co ci do tego?
00:55:47Mam dość tych wybryków i zostałem twoim sekundantem.
00:55:50Ty?
00:55:52To moja sprawa i nie boję się tego.
00:55:55A powinieneś, bo na pewno cię zabiję.
00:55:58Zna się na tym.
00:56:01Poradzę sobie.
00:56:02Nie.
00:56:03To nie bójka w oberży, lecz pojedynek dżentelmenów.
00:56:07Rządzą tym ścisłe zasady.
00:56:13A ty jesteś mainem.
00:56:15Słyszysz?
00:56:18Mainem.
00:56:21Nie pozwolę ci zginąć, ani splamić nazwiska.
00:56:25Choćby dlatego warto nie dać się zabić.
00:56:30Nauczę cię strzelać.
00:56:32Mamy tylko 72 godziny.
00:56:34Najpierw zadbamy o broń.
00:56:35Znaczy cię strzelać.
00:56:36Chodź na twoje.
00:56:404, 5, 6, 7, 8, 9, 10.
00:56:48Nie!
00:56:51Spieszysz się i szarpiesz za spust.
00:56:56Strach pcha do pośpiechu, a pośpiech do grobu.
00:57:02Bądź rozważny.
00:57:03Jeszcze raz.
00:57:051, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10.
00:57:19Świetnie.
00:57:26Jeszcze raz.
00:57:27Aż wejdzie ci to w krew.
00:57:30Może cię uratujemy.
00:57:33Dziękuję.
00:57:34Za to my.
00:57:35Bez sentymentów mamy czas.
00:57:36z nami.
00:57:59D DIY.
00:58:00KONIEC
00:58:30KONIEC
00:59:00Wiem, że się boisz.
00:59:28To dobrze.
00:59:30KONIEC
00:59:32Tamten jest za głupi, żeby się bać.
00:59:38Nie zdjął nawet okrycia.
00:59:43Wyżej ceni wygląd niż życie.
00:59:47Nie boi się i nie jest ostrożny.
00:59:51Ty tak.
00:59:53Nie spiesz się.
00:59:56Spokój i rozwaga.
00:59:59Pokonasz go.
01:00:02Jesteś mainem.
01:00:02KONIEC
01:00:04KONIEC
01:00:06KONIEC
01:00:08KONIEC
01:00:10KONIEC
01:00:12KONIEC
01:00:14KONIEC
01:00:16Dzięki za oglądanie!
01:00:461, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
01:01:16Musisz wstać, Whitney
01:01:27Stań!
01:01:32Stań!
01:01:332, 3, 4, 5, 6, 7, 10
01:02:03Dzień to! Biją Ci brawo!
01:02:05Ale to jego krewni okazał się tchórzem
01:02:08Podziwiają Twoją odwagę i to, że darowałeś mu życie
01:02:15Zasłużyłeś na miano dżentelmena i jestem z Ciebie dumny
01:02:20Za życie!
01:02:48Dziękuję!
01:02:59Zawdzięczam Ci je, bo się mną zająłeś
01:03:02Bez Ciebie już bym nie szedł
01:03:07Być może
01:03:09Ale to Ty tam wygrałeś
01:03:14Nie podobało się Wam, gdy się biłem
01:03:22Co sprawia, że jest inaczej?
01:03:25Zasady
01:03:31Dżentelmen musi przestrzegać ściśle określonych zasad
01:03:38Nawet w walce
01:03:41Zwłaszcza wtedy
01:03:42Chcę tego
01:03:46Być człowiekiem honoru
01:03:49Jak Ty
01:03:51Czy miałbym szansę dostać się do West Point?
01:04:06Nie zdałbyś wstępnego egzaminu
01:04:15Jesteś inteligentny, ale niewykształcony
01:04:21Ale jeśli chcesz
01:04:30Możemy Cię uczyć
01:04:35Nigdy niczego tak nie chciałem
01:04:39Są niezwykłe
01:04:56A to duma Pensylwanii
01:04:59Latami nie chciała kwitnąć
01:05:00Mama bardzo je lubi
01:05:02Nie widziałam piękniejszego ogrodu
01:05:06Mama charuje tu jak niewolnica
01:05:08A tam są pnące róże
01:05:12Upinam je na stelażach
01:05:14Virgilio, sprawdź, czy jest już herbata
01:05:17Kot ministra jest aktywny
01:05:25Kot ministra jest ambitny
01:05:27Kot ministra jest angielski
01:05:28Kot ministra jest angorski
01:05:30Jesteś wściekły, że Karolina domagała się secesji?
01:05:42Pewnie
01:05:43A Ty nie?
01:05:46Już nie spróbują
01:05:47A gdyby nawet, to nie będą oddzielne państwa
01:05:51Tak właśnie będzie
01:05:55Moi sąsiedzi nie mówią już o niewolnictwie i autonomii
01:06:00Nienawidzą południowców
01:06:03W południowej Karolinie też nie przepadają za Jankesami
01:06:08Ale nie większość, tylko fanatycy
01:06:11Obyś miał rację
01:06:26Bo jeśli Karolina się odłączy
01:06:29Inne Stany też to zrobią
01:06:30I staniemy po dwóch stronach
01:06:36Twój kozyn Charles jest prawdziwym dżentelmenem
01:06:51Za rok on i Billy idą do West Point
01:06:55Całkiem jak my kiedyś
01:06:58A gdy skończą akademię?
01:07:01My chociaż walczyliśmy po jednej stronie
01:07:04To niemożliwe
01:07:05Może jest jeszcze nadzieja
01:07:23Przynajmniej dla nich
01:07:25Podoba Ci się brat George'a?
01:07:42Sama przyznasz, jest przystojny
01:07:44Myślę, że on jest tak szczęśliwy
01:07:46Billy?
01:07:48Billy?
01:07:50Może być
01:07:51Choć przy Charlesie każdy jest piękny
01:07:54Nigdy nie spotkałem tak pięknej dziewczyny
01:07:58I złej
01:08:00Radzę Ci i obchodź ją z daleka
01:08:03Powinieneś zainteresować się w red
01:08:06Billy?
01:08:11Chodź tu natychmiast
01:08:13Potrzebuję Cię
01:08:14Już idę
01:08:15Co robisz?
01:08:20Stoję tu
01:08:21I czekam na Ciebie
01:08:24Uciekł Ci?
01:08:40Nie martw się
01:08:41Niedługo będzie miał dość jegierek
01:08:44Chodźmy się przejść
01:08:46Prawo o zbiegach trzeba zmienić
01:08:54Na razie służy tylko południu
01:08:56Zupełnie się na tym nie znam
01:08:58Więc proszę się edukować
01:09:01Wasi mężczyźni Was okłamują
01:09:03A było tak miło
01:09:06Obecne przepisy odbierają stanom jurysdykcję w tych sprawach i przekazują władzom federalnym
01:09:13Z korzyścią dla zbiegów?
01:09:17Na pozór
01:09:19I w tym tkwi zło
01:09:21Bo ścigający mogą działać w każdym stanie
01:09:24Nawet tam gdzie zniesiono niewolnictwo
01:09:27Jest gorzej niż przedtem
01:09:31Członkowie kongresu chcą utrzymać jedność kraju
01:09:35Członkowie kongresu wysługują się południowcom
01:09:38Wystarczy
01:09:40Chcemy odpocząć
01:09:43Skoro nas tak nie lubicie
01:09:45To po co zapraszaliście?
01:09:46Zachowuj się jak dama
01:09:49Odpowiem
01:09:51Nie chciałam Was tu, ale nikt mnie nie pytał
01:09:55A skoro jesteście
01:09:58Wysłuchacie prawdy
01:10:00Jakie?
01:10:06Takie jak w Filadelfii o degeneratach w południach?
01:10:12Zaprzeczy Pan?
01:10:14Wykrzyczę Wam to w twarz
01:10:15Właściciele niewolników to zwykli stręczyciele
01:10:19Wybacz, ale wyjeżdżamy
01:10:26Nie, proszę
01:10:28Virgilio
01:10:31Przeproś naszych przyjaciół
01:10:34Chyba Twoich
01:10:37Ja brzydzę się ich stylem życia
01:10:40Powiedz, że nie muszą wyjeżdżać
01:10:46Zamknę się w swoim pokoju, gdzie nie będę ich oglądać ani słyszeć ich głosów
01:10:51Proszę, nie każcie nas za słowa i czyny Virgilio
01:11:03Niech nam nie psuje tego lata
01:11:05Zostańcie
01:11:07Mamo
01:11:10Dobrze, zostaniemy
01:11:24Zostaniemy
01:11:25Ori?
01:11:39Ori?
01:11:39Dziękuje
01:11:40George
01:11:51George
01:11:52Zastanawiałem się nad czymś
01:11:58Gdy byłem tu pierwszy raz rozmawialiśmy o przędzalni
01:12:03Oglądałeś wszystko co się z tym wiąże
01:12:06Uważam, że to dobry pomysł
01:12:11Zwłaszcza dziś
01:12:14Dlaczego?
01:12:16Teraz cała bawełna jedzie na północ albo do Anglii
01:12:22A gdyby mieć przędzalnię w Karolinie
01:12:27Wyobrażasz sobie?
01:12:29Przetwarzać bawełnę na miejscu
01:12:32Owszem
01:12:34Możemy założyć spółkę
01:12:38Proszę tylko o radę, nie o pieniądze
01:12:43A pamiętasz tamtą rozmowę?
01:12:46Mówiłem, że dostarczymy maszyny
01:12:48Teraz mogę więcej
01:12:50Mam trochę pieniędzy, a to dobra inwestycja
01:12:55To lepsze niż myślałem
01:13:05Ale mam warunek
01:13:06Bez niewolników
01:13:11Zgoda
01:13:16Main i Hazard
01:13:22Nieźle brzmi, prawda?
01:13:26Prawie jak Hazard i Main
01:13:28Na pewno tak powiedział?
01:13:43Przędzalnia w Karolinie?
01:13:45To głupota, ale to jego pieniądze
01:13:48I ratunek dla nas
01:13:51George chce inwestować na południu
01:13:56Co my na tym zyskamy?
01:14:01Pomyśl
01:14:01Wkłada pieniądze w region, który pragnie niezawisłości
01:14:07Straci na tym wszystko
01:14:11A matka przekona się, że zrobiła błąd
01:14:14I ty powinieneś rządzić fabryką
01:14:17Popatrz, jakie są dojrzałe
01:14:29Wyglądają pysznie
01:14:32Zostawiłam je dla ciebie
01:14:35Dam ci jedną
01:14:37Smakowało?
01:14:49Chcesz więcej?
01:14:52Dam ci więcej, jeśli chcesz
01:14:55Weź wszystko
01:15:05Nie
01:15:12Nie możemy
01:15:14Twój brat
01:15:16Nikt się nie dowie
01:15:18Nie
01:15:19Chciałbym, ale nie
01:15:22Nie mogę
01:15:24Więc nie
01:15:28Wracam do domu
01:15:30Nie gniewaj się
01:15:31Zależy mi na tobie
01:15:35Zależy ci?
01:15:39Gdyby tak było
01:15:40Nie byłbyś takim dżentelmenem
01:15:54Zajdę sama, dziękuję
01:16:03Służę ramieniem
01:16:05Jednak dziękuję
01:16:11Trudno
01:16:13To było wspaniałe lato
01:16:20Nie wiem, jak dziękować
01:16:21To my dziękujemy, że nas Państwo odwiedzili
01:16:23Zapraszamy do nas, do Karoliny
01:16:26Jak tylko będziecie mogli
01:16:27Nalegam
01:16:29Gdy coś postanowi
01:16:31Zawsze dopnie swego
01:16:33Musi się pani zgodzić
01:16:37Dobrze
01:16:39Przyjmuję zaproszenie w imieniu nas wszystkich
01:16:42Będziemy czekać
01:16:45I jeszcze raz dziękuję
01:16:47Main i Hazard
01:16:55Hazard i Main
01:16:56Trzymaj się
01:16:58Nawzajem
01:17:00Do następnego spotkania
01:17:02Do widzenia
01:17:05Zforce rady
01:17:07Do widzenia
01:17:15Go,置 fémy
01:17:18Do widzenia
01:17:18Do widzenia
01:17:32Do widzenia
01:17:34Do widzenia
01:17:34KONIEC
01:18:04KONIEC
01:18:34Śledzisz me?
01:18:53Śmierz za mną jeździć.
01:18:59Zazdrościsz, że daje mi to, czego ty nie możesz.
01:19:04Każda szmata może mi dać dzieciaka, tylko nie ty.
01:19:08Jestysz obdobliwy.
01:19:19Leż tu i zdychaj, przeklęta.
01:19:26Thisby?
01:19:34Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak.
01:20:04Zabiję go.
01:20:09Na Boga zabiję.
01:20:12Nie mów tak.
01:20:14Nie wolno ci.
01:20:19Nie możesz tam wrócić.
01:20:23Wyślę cię gdzieś i niedługo przyjadę.
01:20:27On jest niebezpieczny.
01:20:32Znajdzie mnie.
01:20:33i zabije.
01:20:40Zabije nas oboje.
01:20:44Jeśli zostaniesz,
01:20:46to nic się nie zmieni.
01:20:49Nie wie o nas
01:20:51i nie dowie się.
01:20:58Proszę.
01:21:03Będziemy tu bezpieczniej,
01:21:09bo już tu nie wróci.
01:21:11I nic się między nami nie zmieni.
01:21:23Nic.
01:21:33Mówiłam ci o tej chacie,
01:21:36gdzie był warsztat siedlarski.
01:21:40Weź ją, jeśli chcesz.
01:21:44Musisz wiedzieć po co.
01:21:47Nie gniewaj się,
01:21:49ale możesz się nie zgodzić.
01:21:54Urządzisz dom z chadzek?
01:21:55Nie żartuj.
01:21:56Chcę pomagać murzynam.
01:22:07Inni mogą, możemy i my.
01:22:12Chcesz ukrywać
01:22:13zbiegłych niewolników?
01:22:19Tak.
01:22:20To niebezpieczne.
01:22:27Złamałabyś prawo.
01:22:29Jeśli cię złapią,
01:22:31pójdziesz do więzienia.
01:22:33Wiem.
01:22:35Znam ryzyko.
01:22:44Coś ci pokażę.
01:22:45Był bity z byle powodu.
01:22:57Nie mógł tego znieść
01:22:59i uciekł.
01:23:01Trafił tu poprzez domy przyjaciół
01:23:02aż z Ralej.
01:23:15Jesteś tu bezpieczny.
01:23:26Podziwiam cię, Joel.
01:23:29Tylko mama może wiedzieć.
01:23:50Virginia, nie ufam,
01:23:51a Billy jest za młody.
01:23:54Nikt nie może się dowiedzieć,
01:23:56bo nas to zniszczy.
01:23:59Ale wezprę cię.
01:24:01Dziękuję.
01:24:03Wiedziałam, że się zgodzisz.
01:24:05Za dobrze mnie znasz.
01:24:07Zdjęcia.
01:24:08To Ori, jest to?
01:24:37To Ori?
01:24:38O nim myślisz?
01:24:44Jesteśmy wspólnikami, a pomagam tym, których on ma za przestępców.
01:24:54Nie są nimi i trzeba im pomóc.
01:24:57Tak go wychowano.
01:25:01To się szybko nie zmieni.
01:25:02Za dwa tygodnie tam jedziemy i poznamy jego styl życia.
01:25:13Dla niektórych to będzie wstrząs.
01:25:16Dobrze, że Virgilia zostaje.
01:25:18Chcę jechać.
01:25:29Prosiła, żebym cię przekonała.
01:25:32Odpowiedź brzmi nie.
01:25:33Nie zabraniaj jej.
01:25:36Po tym, co zrobiła, gdy byli tu Maynowie?
01:25:38Chyba żałuje.
01:25:44Zaprosili nas wszystkich.
01:25:45Uważa, że ją też.
01:25:47Zakładali, że odmówi.
01:25:49Wie o tym.
01:25:51Ori jest zbyt grzeczny, by stawiać warunki.
01:25:54Więc powiem inaczej.
01:26:01Może jeśli ona pojedzie, Stanley i Isabel nie zechcą.
01:26:06To taka wielka strata?
01:26:19Mogę jechać?
01:26:21Zastanawiam się po co.
01:26:22Wciąż powtarzasz, że nienawidzisz południe.
01:26:25A ty mówisz, że to z niewiedzy.
01:26:29Mogę się mylić.
01:26:32Chcę to sama zobaczyć.
01:26:34Zabrać ciebie na południe to jak wnieść ogień do prochowni.
01:26:39Będę grzeczna.
01:26:43To mój najlepszy przyjaciel.
01:26:46Ani słowa o abolicji i uwłaszczeniu.
01:26:50Przyrzekam.
01:26:52Mogę przysiąc na Biblię.
01:26:58Dobrze.
01:26:59Dałaś słowo, możesz jechać.
01:27:02Biegnę się pakować.
01:27:08Biblia jest tutaj.
01:27:10Biblia.
01:27:18Biblia.
01:27:23KONIEC
01:27:53Dystrybucja w Polsce Warner Bros. Poland
01:28:00Opracowanie i udźwiękowienie Pan Film Studio Warszawa
01:28:03Tekst Anna Wichlińska-Kacprzak
01:28:05Czytał Paweł Straszewski
01:28:23KONIEC
01:28:53KONIEC

Recommended