Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • yesterday
Transcript
00:00KONIEC
00:30KONIEC
01:00KONIEC
01:04Kto z Wami był?
01:06Władysław Leszczak.
01:08Ale z Wami dwoma.
01:10Jasne?
01:12Przestańcie się wygłowiać.
01:15Nie wiecie, gdzie jesteście?
01:16Tak jest.
01:18Wiem.
01:19No!
01:30Zapali pan?
01:38A niech was.
01:49Gadajcie.
01:51Panie.
01:52To był jeden stary kula wyszkob.
01:55Ja byłem w partyzantce.
01:56Potem mnie Amerykanie na komandosa wyszkolili.
02:00Amerykanie na komandosa?
02:02Może pan zapytać Lisowskiego.
02:04On wszystko wie.
02:05Nie zapytam, bo go nie ma.
02:07To zapyta pan jak wróci.
02:11No dobra.
02:13To jeżeli o was chodzi.
02:17A ten Leszczak?
02:19Co niby?
02:20Też go szkolili na komandosa?
02:23Eee, tam.
02:25Zresztą cholera go wie.
02:27Ja go tam poznałem parę dni temu na rybach.
02:30Broń nie mieliście.
02:37Miałem.
02:40Sukińszyny.
02:58Amerykański?
03:00Amerykański.
03:02No i co tam wróbel?
03:04Przez chuje.
03:06On jest ze strzelaniny. Ten obywatel znaczy się.
03:10No i jakie wnioski uciągnęliście z tego przesłuchania?
03:14Mnie się wydaje, że on jest w porządku.
03:16Ale przesłuchać trzeba.
03:18Obowiązkowo, obowiązkowo.
03:22Powinniśmy pomyśleć o jakiejś nagrodzie.
03:24Człowiek głowę nadstawiał, robił dobrą robotę.
03:28Co?
03:30Gospodarkę macie?
03:40Pracuję przy pompach.
03:42Ale mam dom, żonę.
03:44Myślimy o kawałku ziemi.
03:46A no to damy mu jedną krowę.
03:48A ten drugi?
03:50Ranny. Jest w szpitalu.
03:52Aha. A gospodarkę ma?
03:54No ma.
03:56Tak? No to damy mu dwie krowy unrowskie.
04:00Zanieś do piątki.
04:02Zanieś do piątki.
04:04Sto gram poproszę.
04:16Sto gram poproszę.
04:18Sto gram poproszę.
04:32Proszę kolego.
04:34Tu do wszystkich gości mówi pan kolego?
04:38Do wszystkich jak do wszystkich.
04:40Kneipę znałem dobrze, ale właściciela nie.
04:46Jerzewski.
04:49Romik.
04:50Romik?
04:51Zaraz, zaraz.
04:52Tak, tak, tak.
04:53Brat tego, o którym pan słyszał.
04:55Ach, tak.
04:56Dwa piba.
04:57Ja bym też zjadł schaboszczaka chudego panienko.
05:01To nie jest panienka, tylko moja żona.
05:03A poza tym kotlety wszystkie u nas jednakowe.
05:06Przepraszam.
05:07Ja do wszystkich ładnych kobiet mówię panienko.
05:11Słyszałaś? Schabowe dla pana.
05:14Przepraszam.
05:18Przepraszam.
05:19Przepraszam.
05:20Mariusz.
05:21No tam, no może tak być.
05:22Na przerwają.
05:23A potem jeszcze podzielam do wojca.
05:24Na wojca.
05:25Na wojca.
05:26Na wojca.
05:27A potem jeszcze pójdziemy do Wojca.
05:57My pościli cię.
06:22Co mi mogli zrobić?
06:25Badał cię lekarz?
06:28Kiedy wyjdziesz?
06:30Nie wiem.
06:35Legendę pamiętasz?
06:39Ona się może na nic przydać.
06:44Słuchaj, jakby mnie długo nie było,
06:50to daj oko na mojego Stefka.
06:57W porządku.
06:59Słuchaj, krowy nam dali.
07:02Mniej jedną, tobie dwie.
07:05Szefek zna się na krowach?
07:07Zna się.
07:11Dlaczego ty się piatrasz?
07:13Nagrodę dali, to i puszczą wolno.
07:15Tego szczeniaka już przesłuchiwali?
07:20Tego nie wiem.
07:22Ale to i tak nic nie znaczy.
07:25A jak zacznie gadać, że waliłeś do niego z pistoletą?
07:29Nie ma obawy.
07:32Ciemno było.
07:33Nikt mi nie udowodni, co trzymałem w garści.
07:36No dobra.
07:38Wal po te krowy i przyślij tu Stefkę jak najszybciej.
07:42Bo potem mogą być kłopoty.
07:47Czego ty się piatrasz?
07:48Ja nie rozumiem.
07:49W swojej ofensywie partia wcielała w życie hasło, opierając się mocno na biedocie i wzmacniając sojusz ze średniakiem, poprowadzić zdecydowaną walkę przeciw kładztwu.
08:19Tak, biedniactwo, kładztwo, średniactwo.
08:25A po czym to poznać, co?
08:27Nie każdemu psu jest burek.
08:29Pokaż, po podniebieniu, co?
08:32No dobro, dobro, no leć, leć, leć, leć.
08:36No idź.
08:44Gdzie jest wyjście, zapytał towarzysz Stalin.
08:49Wyjście jest w przejściu, odpowiedział towarzysz Stalin, od drobnych, od rozproszonych gospodarstw chłopskich do wielkich, zjednoczonych gospodarstw o społecznej uprawie ziemi.
09:03W przejściu do kolektywnej uprawy ziemi na podstawie nowej, wyższej techniki.
09:09Wyjście polega na tym, by drobne i najdrobniejsze gospodarstwa chłopskie stopniowo, lecz nie ugięcie, nie w drodze przymusu.
09:28O, słyszysz? Nie w drodze przymusu.
09:32Lecz za pomocą przykładu.
09:36Przykładu, słyszysz?
09:38I przekonywanie jednoczyć w wielkie gospodarstwo. Innego wyjścia nie ma.
09:42No i co, sołtysie? Ludzi wam chują? Gdzie ich wywożą?
09:50Kręcewicz, już ty mi nie mów, że nie wiesz, gdzie ich wywożą i po co.
09:54Chyba po ordery.
09:56Będziesz je miał, ale na plecach.
09:59A ten Leszczak, to co to za człowiek? Jakoś mu tak dziwnie z oczu patrzył.
10:06Nie mów, sąsiad, nie mów. Poszedł na Germanów? Po co? Żeby nas bronić?
10:09Nie, od bronienia to tam są inne.
10:12A gdzie oni są?
10:14Stawią się, nie bój się. Wcześniej czy później, ale stawią się.
10:18Chłopstwo nie tylko nie rośnie jako klasa, lecz przeciwnie.
10:24Rozpada się z roku na rok na burżuazję.
10:26Co ty czytasz, Kazmiu?
10:28Walenciak, ja wiem co to za książka.
10:32Tu jest wszystko napisane po kolei.
10:36Nie darmo ją Mikołaj czyta.
10:38I o Leszczaku?
10:40I o Leszczaku.
10:42Dużo.
10:43A co wy tu jakiś sejmik robicie?
10:45Bo ja, panie przewodniczący, pogadałem z nimi i chciałbym się zapisać do spółki.
10:51Bo to ani krowy, ani konia.
10:54Właśnie, widzisz jaki mądry? Chociaż tego nie czytał.
10:57Co to panie Romik? Nagroda za odwagę?
11:02Dwie dali dla Leszczaka za przelaną krew. Jedna dla mnie.
11:03A co z nim?
11:04No, wyliże się, sołtysie.
11:05Panie sołtysie, mam prośbę do pana.
11:06Zostawię to bydło u pana.
11:08Dwa dni w domu nie byłem.
11:10Dwa dni w domu nie byłem.
11:11Dwa dni w domu nie byłem.
11:13No dobra, dobra.
11:15Wydroimy.
11:16Wydroimy.
11:18Nakarmimy.
11:20Dobra, dobra.
11:22Zostawię to bydło u pana.
11:24Dwa dni w domu nie byłem.
11:26No dobra, dobra.
11:28Wyliże się sołtysie.
11:30Panie sołtysie, mam prośbę do pana.
11:34Zostawię to bydło u pana.
11:36Dwa dni w domu nie byłem.
11:38No dobra, dobra.
11:39Wydoimy, nakarmimy.
11:43Dobra, dobra.
11:44Dobra, dobra.
11:46Panie Mikoława.
11:48Tak?
11:50Uprzejmą prośbę mam do pana.
11:52Pożyczyłby pan tego bicykla.
11:54Śpieszę się.
11:56Dobra.
11:58Człowiek pomoże.
12:00Pomogą im człowiekowi.
12:02Proszę.
12:04Bierz pan.
12:06Dziękuję, panie Mikoława.
12:08Jutro pobydło przyjadę, to oddam.
12:10Do widzenia.
12:14I opiego.
12:20Widzita?
12:22Postrzelali, postrzelali.
12:24Proszę, jakie trzy krówki.
12:34Marzecie, bo się przerwiesz.
12:44Dzień dobry.
12:46Dzień dobry.
12:48Dzień dobry.
12:50Dzień dobry.
12:52Dzień dobry.
12:54Dzień dobry.
12:56Dzień dobry.
12:58Co, oceniaci zbiory?
13:00Traktor oglądam.
13:02No, nie powiem, nie powiem, nie powiem.
13:04Piękną rzecz zrobiliście z tego kawałka pola.
13:06Kartofle ładne.
13:08A zboże to już mam dawno w stodale.
13:10Wiem, donieśli, donieśli.
13:12No, ale traktor lada, gdzie nie rozleci się.
13:14Nie szkoda to, od kwietnia tu stoi cholera jasna.
13:16Czego tak cholerujecie, no i czego?
13:18No, ale parę miesięcy próbowałem wycyganić od zakładki.
13:20A gdzie tam, no sekretarz też obiecał i nic.
13:22No, no to co, co mam zrobić?
13:24W te trzy konie, co ja zrobię z tym polem, jak woda zejdzie?
13:26Zarosną te obiecane hektary.
13:28Dobra, nie krzycz pan na mnie, nie krzycz.
13:30Rozumiem, no a co na tę zakładkę?
13:32A jakaś tam duperela to, że nie ma przepisów,
13:34a że to na to, że nie ma przepisów,
13:36a że to na to już mam dawno w stodale.
13:38To już mam dawno w stodale.
13:40Tak, wiem, donieśli, donieśli, donieśli.
13:42No ale traktor lada, gdzie nie rozleci się.
13:44A jakaś tam duperela to, że nie ma przepisów,
13:47a że to na części pójdzie.
13:49Dobra, coś wam powie.
13:50Połowę części brakuje.
13:52No, ludzie kradną.
13:54No, widzę, widzę.
13:57No ale jak są części, to złota rączka mógłby naprawić.
14:04Na przykład?
14:05Błachu, znacie takiego?
14:08Znam, ale zakładka.
14:10Zakładka.
14:11No, zakładka.
14:12Zakładka w porządku politycznie.
14:14Tylko ma dwie wady.
14:16Dupa i bałaganiarz dziś powie,
14:17jutro zapomni.
14:19Tak, no ale co?
14:22Dobrze pradziłem z końmi.
14:25Chyba wiem.
14:26No widzi pan, dzisiaj też tak radzę.
14:28Zaciągnijcie traktor do wsi.
14:29Zresztą i tak byście to zrobili,
14:31bo widzę, że was...
14:32O, mechanik od kotka chowa się po krzakach.
14:34No ale a kto mi go zarejestruje?
14:40Do miasta?
14:44Tak, do miasta.
14:46Tak, traktor to ja wam zrejestruję,
14:48ale do rzeczy...
14:49Dobrze znaliście Leszczaka?
14:52Nie, nie.
14:54Czy on przypadkiem nie miał pseudonimu grzyb?
14:57Panie kapitanie, niech pan nie robi ze mnie.
14:59No dobrze, dobrze, dobrze.
15:00No ale jak się znalazł we wsi?
15:02Nie wiem.
15:03Zapytajcie sołtysa.
15:05Rzucił własną wieś i przyjechał tutaj?
15:09Nie wiem, nie wiem.
15:11No a syn?
15:12A syn?
15:14Odwiedza ojca w szpitalu.
15:16Pasie krowy, coście mu dali...
15:19Nagrodę?
15:20Mhm.
15:21Łowi ryby, wędzi.
15:23A o co chodzi?
15:24Mikuła, to ja tu zadaję pytania.
15:27No to pytajcie.
15:29Gdzie jest dom Loszczaków?
15:32Przedostatnia chałupa przy wylocie ze wsi.
15:36Aha.
15:37Studnia z żurawiem.
15:38Dziękuję.
15:40Ja dziękuję, panie kapitanie, za traktor.
16:02Cześć.
16:12O, widzę, że się golisz.
16:16Nie przeszkadzam?
16:18Słuchaj, ja jestem z urzędu.
16:21No nie bój się, nie bój się.
16:23Widzicie, że...
16:25Ach, gorąco i się je to.
16:28A powiedz mi tak, bo ja widzisz, chciałem z tobą pogadać.
16:33Jak ty masz na imię?
16:35Stefan.
16:36No, Stefan.
16:37To chodź, chodź, pogadamy.
16:39Tak, widzisz.
16:54Mnie interesuje, dlaczego twój ojciec wyjechał z Lubelskiego i przyjechał tutaj na Żuławy.
17:00Nie wiem.
17:03A ile byście mieli hektar w ziemi?
17:13Pięć.
17:14Pięć?
17:15Prawie.
17:17No tak, w Lubelskim dobra ziemia, no dobra.
17:20Dobra, nie?
17:23Dobra.
17:25A powiedz mi tak, a czy ty znałeś Błaszczyka i Kocińskiego?
17:30Może ich kiedykolwiek widziałeś?
17:32Co?
17:34No bo wiesz, byli tacy we wsi.
17:37To znałeś ich, czy nie znałeś?
17:40Hmm?
17:42Znałem.
17:43No widzisz, znałeś.
17:45To ojciec twój się z nimi chyba przyjaźnił, nie?
17:49Tam się przyjaźnił.
17:53Nie przyjaźnił się, to co?
17:55Przychodzili do domu, wódkę pili, w karty grali, to przyjaźnił.
17:58Tak, tak, no rozumiem, że nie wierzyłem.
18:03Ale co się z nimi stało, to nie wiadomo.
18:09Nie, nie wiadomo.
18:12To znaczy, jak myśmy z ojcem wyjeżdżali ze wsi, to już ich nie było.
18:20Tak, no jasno, jasno.
18:25A ile ty właściwie masz lat?
18:33Co?
18:34Lat ile masz?
18:35Osiemnaście.
18:36Osiemnaście.
18:37Osiemnaście?
18:38No, prawie.
18:40Jeszcze, jeszcze nie.
18:49Tadu Wandziu, tadu Wandziu!
18:51Dzień dobry, Wanda!
18:52Treska!
18:55Wandzia, zostawię Tereskę u ciebie na dwie godziny, dobrze?
18:58Dobrze, dobrze.
18:59A później przyjdę, to sobie pogadamy.
19:01No chodź.
19:07Nie, nie, nie, towarzyszu Mikoława, to nie jest prosta sprawa.
19:10I rozumiem, gdybyście przyszli w sprawie kogoś swojego.
19:13Jakiegoś krewnego.
19:15Ale, ale Leszczek to dla mnie coś więcej niż krewny.
19:19To sąsiad.
19:21No i człowiek opowiadał mi trochę o sobie.
19:24Ja mu powiedziałem, że jak ma czyste sumienie, to może spokojnie spać.
19:27Ładnie, ładnie powiedziane tylko.
19:30Tylko co ja wam mam powiedzieć?
19:32No chyba tylko to, że śledztwo trwa.
19:34No ale nie za długo.
19:36A powiedział wam, że był w ciężkiej dywersji?
19:40Nie, nie. A co to takiego?
19:42Wykonywał wyroki.
19:44Na kim?
19:45Na Niemcach, na Konkidentach i...
19:48I na kimś jeszcze?
19:50Właśnie, właśnie, nie wiadomo.
19:54Wiadomo tylko, że 80% tych z dywersji przeszło do Narodowych Sił Zbrojnych.
20:02Za chwileczkę, za chwileczkę widzicie, że jestem za...
20:09Chwileczkę, poczekajcie.
20:11Słuchajcie sekretarzu.
20:13Tak.
20:14Jeżeli Leszczakowi niczego nie udowodniono, no to dlaczego tak długo siedzi w pierdlu?
20:19Gospodarstwo mu gnije.
20:21Wiecie jak to jest.
20:25Wiedział, nie powiedział.
20:29A teraz takie czasy, że za to też się odpowiada.
20:33Ale przecież gdyby ten człowiek nie nadstawił głowy za nas wszystkich.
20:37Siedział cicho za piecem.
20:39To by mu przecież włos z głowy nie spadł.
20:41No na to też można spojrzeć rozmaicie.
20:44Wilka zawsze ciągnie do nas.
20:48O tym też należy pamiętać.
20:55Ja chcę pamiętać o tym, co było.
20:57A nie o tym, co by było, gdyby coś tam było.
21:04Widzę, że nie rozumiecie.
21:05Nie.
21:08No a jeszcze trochę zrozumiecie.
21:11A może więcej niż zrozumiecie?
21:15Proszę.
21:16Ja do wydziału rolnictwa.
21:18Wejdźcie.
21:19Do mnie mam jeszcze do was ważną sprawę.
21:21Proszę radę.
21:24Słuchajcie, zostawcie nas na chwilę.
21:32Towarszu Mikuła.
21:36Przyjrzeliście się z moim sąsiadom?
21:39Sąsiadom?
21:40Sąsiadom?
21:41To znaczy komu?
21:42Klimowiczowi?
21:43Pleszkunowi czy Nowakom?
21:45Nie, towarzyszu Mikuła.
21:46Nie, ja mam was za gościa troszkę większego formatu.
21:52Zupełnie innego macie sąsiada.
21:55Myślę o Maksymowiczu.
21:57O tym ochlej duszy Zbychowa?
21:59Taki dyrektor zaraz wam cały PNZ rozniesie.
22:01Ludzie jak można takiego trzymać?
22:03Trafiliście w sedno, towarzyszu Mikuła.
22:06I w związku z tym mam pewną propozycję.
22:10Wy obejmiecie Państwowe Nieruchomości Ziemskie.
22:18Ja?
22:20Wy.
22:22Nie, nie, na śmiechu warte.
22:24Ja tam ledwie prosty chłop.
22:26Nie dla psa kiełbasa.
22:27Gospodarza stołki.
22:29Towarszu Mikuła, weźmiecie paru swoich fra...
22:32Weźmiecie paru swoich ludzi.
22:34Gdzie?
22:35Do Bychowa?
22:36Żeby się w tej gnojówce potopili?
22:39Jak już tak, to oni wolą w zwyczajnej wiślanej wodzie.
22:42I na swoich morgach, sekretarzu, bez spółek z PNZ.
22:46Proszę Mikuła, nie pieprzcie mi tu o swoich morgach!
22:54Cały czas kooperatywą lecicie.
22:58A wy dobrze wiecie, jak to można było jeszcze nazwać?
23:01Wiecie, jak można by to było jeszcze nazwać?
23:05Ja dobrze musiałem oczy przymykać.
23:08A idę musiałem się tłumaczyć przed PSL-em.
23:12Sekretarzu,
23:13Chłop jak musi, to i kłonicą nakręci zegarek.
23:17Mikołajczyk z chłopów, on sam doskonale to rozumie.
23:20A zresztą wam to mogę powiedzieć.
23:22Jak my razem, to my na swoim razem.
23:26Nie w żadnym PNZ, tylko na swoim.
23:29Za długo my po świecie chodzili w parobkach, żeby teraz z gospodarzy iść w fornale.
23:33W dyrektory Mikuła.
23:37W dyrektory.
23:39Chleb, choć może i z bułczanej mąki, ale to zawsze łaskawy chleb.
23:46A mnie bardziej pachnie swój, własny.
23:50Ale nie musimy się śpieszyć, towarzyszy Mikuła.
23:55Naprawdę.
23:58Nie musimy się śpieszyć.
24:00Różni towarzysze i ci ze starostwa przywili się na was.
24:08A ja nie.
24:11I teraz wam powiem, że żal byłoby tracić piękny dorobek waszej wspólnej gospodarki.
24:20A to, to ja już od dawna wiem sekretarzu, ale tego nie spodziewałem się od was usłyszeć.
24:29Bo nie w czasie.
24:31Bo myśmy właśnie postanowili rozdzielić się.
24:44I komu to wyjdzie na dobre?
24:46Nie chcemy Polski Sławojkowej.
24:50Nie chcemy mieć miedziany szczuł.
24:53Lecz takiej Polski, żeby szczuł.
24:55Bo jesteś bracia w swoim domu, gdzie nikt ci nie śmie dłoni skuć.
25:00Że chociaż nie ma już ozonu, powietrze lepsze jest dla płuc.
25:06Ładny wieczysz tata?
25:08Ładny, ładny.
25:09Gdzie się tego nauczyłaś?
25:10W szkole przecież.
25:12A ile jest 7 razy 8?
25:13Sześćdziesiąt trzy.
25:18Banda, napiłbym się herbatę.
25:25Tereska, głodna jesteś?
25:27Dziecię mi już dało.
25:29Moje dwie sześć dalej?
25:33Powiesz, powiesz po drodze.
25:34No i co? Ciężko?
25:37Dwa razy flaki.
25:38Dlaczego wujek jest taki dla mnie niedobry?
25:40Wujenka jest dla mnie niedobry.
25:41Wujenka jest dla mnie niedobry.
25:42Nie wiem, córkę.
25:43To nie jest zły człowiek.
25:44Tylko...
25:45Dwa razy flaki.
25:46Dwa razy flaki.
25:47Dwa razy flaki.
25:48Dwa razy flaki.
25:59Dlaczego wujek jest taki dla mnie niedobry?
26:01Wujenka jest dla mnie niedobry.
26:03Nie wiem, córkę.
26:06To nie jest zły człowiek.
26:08Tylko...
26:09Tak, jakaś też.
26:19No mów.
26:20Ciężko.
26:24Co ja ci, Kazimierz, mogę powiedzieć?
26:28Właściwie to, czego ja się mogłam spodziewać.
26:33Pracujemy od rana do nocy.
26:35On za bufetem.
26:37Nie tu.
26:42Pieniądze macie?
26:46On ma.
26:54Rhonda, stoliki trzeba sprzątać.
26:58Ja to sprzątam.
27:03Mam z nim pogadać?
27:17O czym?
27:20Po co?
27:22Wielkiej krzywdy nie mam.
27:25A tobie lekko?
27:26Też lekko.
27:29Też lekko.
27:37Połowę talerzy mi gówniara wytłukła.
27:39Czemu wy, Mikuły, chodzicie za mną krok w krok?
27:54Stachu.
27:56Jak cię skrzywdziłem.
27:58Jeżeli cię skrzywdziłem, to dlatego, że inaczej musiałbym skrzywdzić dziesięciu innych.
28:02I musiałem wybrać.
28:04I wybrałem.
28:06Niejeden raz rozmawialiśmy z tobą.
28:08I niejeden raz cię prosiłem, żebyś wybaczył mi tę przewinę.
28:11Tereskę, ubieraj się.
28:14Oj, Kaziu, Kaziu.
28:17Sumienie ty masz jak harmonię.
28:20I niejeden talerz strawi bez wielkiej szkody.
28:31Starczy za te cholerne skorupy?
28:33No, bierz.
28:43Chodź teraz.
28:54Ach, Tereska, nie maja się.
28:56Nic się nie stało.
28:58No, biegnę.
29:03Gdzie jedziemy, tato?
29:09Na drogę, zabierzemy się okazją.
29:11Mieliśmy kupić dla mnie buty.
29:13Nie mam pieniędzy.
29:14Ale ja nie mam butów.
29:19Nie martw się, kupimy jak przyjedziemy innym razem.
29:26No, chodź.
29:33Co, masz sprawę?
29:34Gadałem w powiecie z Miśkiewiczem.
29:47Wiesz co mi powiedział?
29:48No.
29:49Że tutaj w Łuczycach jest tylko trzech partyjnych.
29:51Ty, nauczyciel i ja.
29:53No i co, kazał ci pewnie innych agitować, co?
29:54Tak.
29:55Ale to nie, nie o to chodzi.
29:56Możesz mi powiedzieć, skąd ty się tu wziąłeś?
29:58No.
29:59Możesz mi powiedzieć, skąd ty się tu wziąłeś?
30:00Skąd ty się tu wziąłeś?
30:02No.
30:03No, że to nie jest to, co mi powiedział.
30:04No.
30:05Że tutaj w Łuczycach jest tylko trzech partyjnych.
30:06Ty, nauczyciel i ja.
30:07No i co, kazał ci pewnie innych agitować, co?
30:11Tak.
30:12Ale to nie, nie o to chodzi.
30:17Możesz mi powiedzieć, skąd ty się tu wziąłeś?
30:23Skąd ty się tu wziąłeś?
30:26A co cię to obchodzi?
30:28No tak, przeszczekałeś, ale jeżeli nie chcesz, to możesz nie mówić.
30:35Żadna tajemnica.
30:38Z Kobrynia się wziąłem.
30:40Z Kobrynia?
30:41Aha.
30:42Albo jak chcesz, to od skąd ginąc.
30:45Rodzinę moją wywieźli do Niemiec, kiedy byłem w lesie, a kiedy przyszli Rosjanie, wstąpiłem sobie do partii.
30:59No to dali mnie do milicji.
31:01Chłopie, ja miałem dziesięć wsi, a pięciu ludzi.
31:07A kiedy mi zastrzelili trzech i sam w porę uciekłem grabarzowi spod łopaty, poszedłem do powiatu i melduję, że nie nadaję się na bohatera.
31:24No a jakoś mi to wybaczyli, przysłali mnie tu na północ, na sołtysa.
31:34To tak.
31:36Gówno rozumiesz, Francuzi.
31:39Ty myślisz, że polskie wojska i rosyjskie walczyły z bandami, co?
31:45Oni mieli ważniejsze sprawy.
31:47Wojnę wygrać.
31:51Partyjny.
31:53A zwłaszcza milicjant.
31:56Znaczyło tyle.
32:00No to uciekłem.
32:05A rodzina twoja gdzie?
32:09Poszukuję ich przez czerwony krzyż.
32:16Chłodny jesteś?
32:19No ja bym chciał, żebyśmy z nauczycielem pogadali.
32:22Teraz?
32:24No.
32:25Po prostu.
32:27A co, chcesz zebranie partyjne robić?
32:29Nie, nie, ale musimy pogadać.
32:33Dobra.
32:35A to, to chodź.
32:39Niech ci będzie.
32:40Towarzysze kochani, ja jestem wprawdzie zdemobilizowany oficer polityczny.
32:54No ale na polityce to się za bardzo nie znam.
32:56No ale na polityce to się za bardzo nie znam.
33:00No ale za co się zdemobilizowali?
33:03No wypisz sobie człowieku.
33:04Prejencji nie miałem.
33:05No i do cywila, do szkoły.
33:06Dzieci uczyć.
33:07Dzieci uczyć.
33:08No i do cywila, do szkoły.
33:09Dzieci uczyć.
33:10Dzieci uczyć.
33:40Towarzysz Mikoła pyta się, czy zakładać spółdzielnię.
33:51A ja nie wiem.
33:53Nie, nie, nie. Mnie nie o to chodzi.
33:56Ja chcę wiedzieć, czy będą nas przymuszać.
33:59No i co się bardziej opłaci, czy iść na ochotnika, czy czekać na pobór.
34:03Rozumiecie?
34:06Rozumiem.
34:10Problem stary, jak świat i wojna.
34:25A czy wypada tak towarzyszy Mikoła na zimno kalkulować, czy się opłaci, czy nie?
34:30Wypada, bo nie tylko o mnie tu idzie.
34:32A świętego ognia w sobie nie czujecie?
34:36Ja nie czuję.
34:37Krótko powiem.
34:40Jak nasza góra chce kolektywizacji, to patyczkować się nie będą.
34:44Pójdą na całego.
34:48W Polsce to może nie wyjść.
34:50Może wyjść, może nie wyjść.
34:53Ale patyczkować się nie będą.
34:55Ale niech się o to troszczą rolnicy. Ja się tym martwić nie będę.
35:06Nie wystarczy pensja i ogródek.
35:14A uprawy roli to się nauczyłem.
35:17Macie dosyć.
35:20Wystarczy ogródek.
35:25Rozpłaczcie się!
35:26Rozpłaczcie się!
35:42No i co? Mądrzejszy jesteś po tym spotkaniu?
35:44Nie.
35:46Może trochę, nie wiem.
35:48No dobra i to.
35:50Kaźmistrz!
35:51Tak?
35:53Usmażę te rybki.
35:54Zajdziesz?
35:56Nie, nie.
35:57Na dzisiaj to wystarczy.
35:59Innym razem.
36:00Kaźmistrz!
36:01Co ty się tak tym wszystkim przejmujesz?
36:04I to na zapach.
36:06Co będzie, to będzie.
36:10Bo u mnie musi być wszystko w porządku.
36:12Ja inaczej nie potrafię.
36:18Na co ci taka wielka chałupa?
36:20Co?
36:22A no, myślałem sobie.
36:25Żona wróci.
36:27Synowie.
36:28Może też z żonami.
36:31No i tak.
36:33Byłoby w sam raz.
36:37Tak.
36:39No to bywaj.
36:40Pan ma spodejrzewa.
36:55Trudno.
36:56Pan ma taki fach.
36:57Ale trzeba pomyśleć, że my tu od roku gnijemy.
36:59Żaden sabotażysta by się na to nie zdobył.
37:00Spokojnie.
37:01Spokojnie, pan inżynierze.
37:02Liczą się tylko fakty.
37:03Tylko?
37:04Ale w tym wypadku tak.
37:05Bo diesel ledwo dycha.
37:06A więc cała nadzieja w silnikach elektrycznych.
37:08No proszę, dwa tygodnie temu dwie cewki przepalone i przebijacie.
37:09Dzisiaj to samo.
37:10I co ja pytam, co to jest?
37:11No przecież te silniki nie pracowały od wojny.
37:12No zgoda, zgoda.
37:13Ale wsiadają właśnie wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne.
37:14No.
37:15To niech im pan wydaje polecenia.
37:17Ja muszę.
37:18A nie.
37:19Ale w tym wypadku tak.
37:20Bo diesel ledwo dycha.
37:21A więc cała nadzieja w silnikach elektrycznych.
37:22No proszę, dwa tygodnie temu dwie cewki przepalone i przebijacie.
37:24Dzisiaj to samo.
37:25I co ja pytam, co to jest?
37:26No przecież te silniki nie pracowały od wojny.
37:28No zgoda, zgoda.
37:35Ale wsiadają właśnie wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne.
37:38No.
37:40To niech im pan wydaje polecenia.
37:43Ja muszę pana słuchać.
37:52Jeżeli panu tak się zdaje, to ja zostawię tutaj swojego człowieka
37:55i nikt nie wyjdzie z pompowni.
37:57A jedzenie będzie przynosić Ronikowa.
37:59Jasne?
38:00Jasne?
38:01No.
38:02Tylko, że on może się gówno znać na elektryczności.
38:05A my możemy przewijać cewki sianem na jego oczach.
38:09Głoszczyk.
38:11Jaki macie zawód?
38:13Technika elektryczna.
38:15Halo, panie inżynierze.
38:17Zaraz możemy sprawdzić, jaki z niego technik.
38:21Czekaj, czekaj.
38:25No to niech się bierze do roboty, zamiast patrzeć nam na ręce.
38:28Pan ma inny zadanie.
38:30Pan też ma inny zawód.
38:33Podobno jest pan prawnikiem.
38:36Wyjdźmy na chwilę, panie inżynierze.
38:44Pan mnie się wcale nie boi.
38:48Nie mam powodu.
38:49Nie mam powodu.
38:50Inżynierze, mądrzy ludzie wymyślili, że na świecie jest 63% uczciwych ludzi i 37% szuj i świn.
38:58Ja myślę, że ten procent odrobiny mogę zmniejszyć.
39:04I tylko z szujami pan walczy.
39:08No widzę, że pan mnie się nie boi.
39:10No, do miłego zobaczenia.
39:13Byłoby jeszcze milsze, jakby pan zabrał ze sobą tego fajfendekla.
39:17Nie, nie, nie, nie.
39:40O, jaka ładna choinka.
39:43A Tereska gdzie?
39:44Poleciała do szkoły.
39:45Przebierańców szykują.
39:48Widzisz, Teośa, na co mi przyszła?
39:51A trzeba było Wandy nie wyganiać.
39:53Pierwsza gwiazda jeszcze gdzie, a ja tu do was lecę.
39:56Pierwsza kolędniczka.
39:58Makowniczki mi wyszły takie, no chyba całkiem jak u nas w Harupi bywały.
40:04Częstujcie się.
40:06Siadaj se, Teośka, przy stole.
40:08Bałagan tu widzisz jeszcze.
40:09No, wpadłam na chwilkę, ale siądę se.
40:12Tak mi jakoś markotno, moi wy harłupscy ludzie.
40:21A co się tak trafi, Teosia?
40:23Makowniki wyszły ci tak dobre, jak nie wiem.
40:26No i po co się trafić? Wilie jeszcze?
40:31Wilie, właśnie wilie.
40:33Toż to święty Szczepon na karku.
40:36Ludzie święci, co ze mną będzie?
40:39A do tego, żebym jeszcze sen miała.
40:41A dobry byłaby?
40:43Ani ci powiem jak wisi, ani ci powiem.
40:46Śnił się mój nieboszczyk Markowicz.
40:49Minę miał taką zafrasowaną, a na nosie okulary.
40:53Mój Boże, przecież całe życie okularów nie nosił, bo po co?
40:57Magister jaki czy co?
40:59A tu ma.
41:01A tak jakoś nosem strząsnął i one mu spadły i strzasnęły się.
41:05A on nawet nie schylił się, żeby podnieść.
41:09Tylko tak powiada cyrkuśnik jeden.
41:12Źle, Teosia, źle.
41:15Jak się strzaśnię też głośni.
41:18Zawsze był z niego kawał pierona i taki się ostał.
41:23Oj, kobieto. Co się to człowiekowi nie przyśni?
41:27Miej se za nic, takie głupoty.
41:30Kiedy Jadwiga, mój chłop nieboszczyk, miał rację jak kamen w pacierzu.
41:36Bo to święty Szczepon przyjdzie.
41:38Podzieli się, co to jest, co stało jeszcze do podzielenia.
41:41No i co ja sama biedna zrobię?
41:43No rób sobie co chcesz, biedna sama kobieto.
41:45Eee, dasz se radę, Teosia.
41:47Chłopaki twoje odrosły już.
41:49Ale za to jakie rogate.
41:51Albo pas, albo bat na każdego potrzebny.
41:55Jak była spółka, to miał kto huknąć na nich.
41:58A teraz co?
42:01Całym życie do kogoś przytulona była, to do chłopa.
42:05A to do patrona, a to do tej spółki tutaj.
42:11Ja bym tam z tej spółki nie szła, ludzie kochani.
42:14Co ty mówisz, Teosia?
42:17O czym ty kobieto gadasz?
42:18To samo mówili mi w PPS-ze.
42:21A niech by i sam diabeł mówił to, co ja, to ma słuszność.
42:24Ludzie, o czym wy mówicie?
42:27Ja ci, Kaźmierz, powiem.
42:28Niech sobie robią, co chcą.
42:31Ja przy tej spółce ostanę, jak ty ostaniesz.
42:34Teosia, o jakiej spółce wy mówicie?
42:37Kołchozy szykuje ta.
42:40Jadwiga, w powiecie mówią, że to się będzie nazywał spółdzielnia produkcyjna.
42:45No jakie tam kołchozy?
42:47A jak się zwał, tak się zwał, byle jeść dał.
42:52Toście wy, harłupscy są?
42:55To ludzie do lasu uciekają.
42:58Przed kołchozami, rękami i nogami się bronią.
43:01Kaźmierz, twój rodzony szwagier do dziś w ciupie siedzi.
43:06A wy, chce ta z dobrowoli?
43:11Strach pomyśleć.
43:15Nie ma się co strachać, Jadwiga.
43:18Trzeba żyć jakoś.
43:19Żyć.
43:23Po to, żeśmy znieśli tę całą poniewierkę,
43:27żeby teraz musieć na cudzym robić.
43:30Przecież to nie tak, Jadwiga.
43:32Przecież my na swoim, tylko że razem.
43:36Jakoś to szło nie z gorzej do tej pory.
43:39Ale co by dalej poszło?
43:42Zresztą.
43:44Bo ja wiem, czy kto by chciał.
43:46Znajdzie się, znajdzie.
43:48Każdy wielki gospodarz, ale jak korzyść poczuje,
43:51to i zakaziaja zostanie.
43:53A co dopiero w spółce?
43:55Pierwsze to, co ty kaźniesz na to.
43:59Ja, Teosia, taki sam ratunek dla nas wszystkich widzę.
44:02Zawsze wierzyłam w twój rozum, Kaźmierz.
44:08Matko kochana.
44:12To ja już polecę.
44:15Ostańcie z Bogiem.
44:16Muzyka
44:20Zdrowia
44:44Piedriga, co z tym wszystkim?
44:47Rób się sam.
44:50Ja tam nie wiem, co się po kołchozach jada.
44:54W wilie.
45:20Kto tam?
45:22Otwórz Stefę. To ja, Romik.
45:24Kto tam?
45:26Otwórz Stefę. To ja, Romik.
45:28Kto tam?
45:30Otwórz Stefę. To ja, Romik.
45:32Dzień dobry, Stefan. Możemy?
45:34Dzień dobry, Stefan. Możemy?
45:36Proszę.
45:44Dzień dobry, Stefan. Możemy?
45:45Dzień dobry.
45:46Proszę.
45:47Dzień dobry.
45:49Możemy usiąść?
46:09Proszę.
46:10Słuchaj, Steflek.
46:12Chcieliśmy zaprosić cię do nas na wilię.
46:19No to jak?
46:26Odejdzie się.
46:28No może jednak.
46:31Nie proszę pana.
46:38Powiedziałem twojemu ojcu, że się tobą zajmę.
46:44To trochę późno się pan zajął, panie Romik.
46:46Niczego mi nie potrzeba.
46:52Gorące tutaj, okropnie.
46:55Może ja poczekam na dworze.
47:04Powiedziałem, że nie pójdę i koniec.
47:06Koniec.
47:14Stefan, ja nie wiem, dlaczego ty się na mnie złościsz.
47:16Co?
47:19Przecież to wszystko przez pana.
47:21Przez pana.
47:23Jakby z panem nie poszedł...
47:25Czemu on pana nie zabił?
47:30Dobra, dobra.
47:33Rez nie musiał iść.
47:33Ja go tam nie ciągnąłem.
47:35Powiedziałem, że nie pójdę i koniec.
47:37Szczęśliwego Nowego Roku.
47:46Co masz by...
47:46Żarty stroi?
47:49Stefan, ja naprawdę życzę ci, żeby ojca puścili w tym roku.
47:54Do widzenia.
47:54To od mojej mamy.
48:08A co od was dostaniemy?
48:11Pewnie bimber.
48:13Głopi jesteś.
48:14A ja wiem, co mama da.
48:15Cicho, nie mógł.
48:17Pasterze, grając, chodźmy, dzieciąteczku na liże.
48:22Chwała na wysokości, chwała na wysokości.
48:26A pokój na ziemi.
48:29Chodź tutaj, chodź, chodź, chodź.
48:32Bierzcie tutaj orzeszki.
48:35No, daj ten koszytek, daj.
48:38O, że się odbierali.
48:40Po korze, grając koszki, dzieciąteczku na liże.
48:45Chwała na wysokości, chwała na wysokości.
48:49A pokój na ziemi.
48:52Chwała na wysokości, chwała na wysokości.
48:56A pokój na ziemi.
49:07Ja śmierć blada, ciaście zada.
49:10Króle Herodzie, tracu jest zbytki.
49:12Chodź do piekła, może i brzydki.
49:24Zmówiliśmy się na początek we czworo.
49:26Markowiczowa, Klimowicz, Królek i ja.
49:34Bóg ci zapłać i niech Bóg ci pomoże.
49:37Boj o nie.
49:38Dzięki za to tobie, Marcin.
49:40Ale większe moje podziękowanie byłoby, gdybyś usiadł z Klimowiczem nad książkami
49:44i porachował sobie.
49:46Co ci się bardziej opłaci?
49:48Czy iść na swoje?
49:49Czy trzymać się kupy?
49:50A w kupie to nam się to wszystko rozmoży.
49:53A i w powiecie, gdzie przedtem krzywili się na nasze spółki.
49:57Teraz by chętnie przyklasnęli.
49:58I pogoniliby do kołchozu.
50:01Ale dla spółdzielni obiecują porządną pomoc z powiatu.
50:05A najpierw dadzą, żeby potem jeszcze więcej zabrać.
50:08Matko Paskudaj na sumu, ale ty im nie wiesz.
50:11Matce Boski nie bluźnia.
50:12Ja tam nikomu nie chcę wierzyć.
50:13Kołchozowa Paskudoty.
50:14Ja chcę wierzyć tym, którzy im nie wierzyć.
50:15Muszę by cię pokroczyło tych.
50:16Nas jest czwórka i chcemy się trzymać w kupie.
50:20Kto chce, niech do nas przystaje.
50:22Widzi mi się, Mikuła, że ty straciłeś szwunk do roboty.
50:27Ty byś się chciał na cudzych plecach wyślizgać w górę.
50:31Chciałbyś dyrektorować narodowi.
50:33Dyrektorować to już mnie gdzie indziej wołali.
50:37Do majątku w Bychowie, jak koniecznie już musisz wiedzieć.
50:41I jak mi przyjdzie chęć, to na złość ci zrobię i pójdę.
50:44A idź, a idź choćby zaraz.
50:48Ćwiartkę ci na drogę postawię.
50:50Mikuła, nie masz się z takim ochlapusem gadać.
50:52Ty nikogo od ochlapusów nie wyzywaj.
50:54A z czego ta twoja wódka, Sawicki? Z czego?
50:56Z naszego zboża, nie?
50:58Nie masz się z nim gadać.
50:59Spokojnie, ludzie, spokojnie.
51:02Chcę powiedzieć tak.
51:03Liczmy się ze sobą jak najszczerzej.
51:08Niech każdy wie, ile ma majątku we wspólnym.
51:11Kto musi odejść, niech idzie na swoje.
51:15Ale niech się każdy spokojnie zastanowi.
51:18I policzy swoje siły także.
51:20Szanowni się, Marcin.
51:33To to babę ci ukradli?
51:35A, witajcie, widzicie, u nas to jest tak zwyczajne, że na zadane hop to idzie ząb.
51:40A, witaj, ja mu aż zbierwamy.
51:42Nie, nie, to ja bym tutaj zamontować?
51:44A, chodź, chodź, chodź.
51:46I ja odejdzie kapito, ty się cieszy.
51:48Na nią.
51:50Nie, za nikogo nie patrz.
51:51Daj mu święty spokojnie i co bi sam nie pójdę, żadnych ale.
51:55Dla mnie jeszcze dwa bichosiki.
52:17Odeosiu, a nie grzeć się jak szosnastka.
52:22Wczoraj skończyłam.
52:25Idzie ze mną tango?
52:27Lepiej zobacz, kto z twoją tango idzie.
52:30No, no, no, łatka, aha.
52:39To z podgrodna kunikami jesteśmy tu przyjechać.
52:42A jak tu przyjechali, to na podwórku takie szczupaki byli.
52:46Kierpki, proszę.
52:52A idźże, ty stary świnter.
52:54To ma jedna.
52:55A idźże, to ma jedna.
52:56A idźże jest.
52:57To miało dwa konie!
52:58A nie!
52:59Co wypadło dździcu?
53:00Ja dździca widziałem ostatnio w trzydzieś od dziewięćset trzydemnaście roku.
53:10A ty słówiek, ty się spóźniłeś.
53:12Dok.
53:13Przypnie, szupnie, kobietki.
53:14Za...
53:15za pięć dwie nazwa, szybciej.
53:16Uwaga, uwaga! Za minutę... PÓŁ NOŚ!
53:46Uwaga, uwaga, uwaga! Za pięć sekund witamy Nowy Rok!
54:16PÓŁ NOŚ!
54:46PÓŁ NOŚ!
55:16PÓŁ NOŚ!
55:22PÓŁ NOŚ!
55:24PÓŁ NOŚ!
55:32PÓŁ NOŚ!
55:36KONIEC
56:06KONIEC
56:10KONIEC
56:12Oj, los, los.
56:36Muzyka
57:06Muzyka